XXVIII kolejka V ligi Gdańsk I
Sztorm Mosty - GSS Pszczółki 1:5 (1:0)
Bramki: T. Czaplicki 23' - Pszczółki 47', 56', 77', 90', 90'+1.
Sztorm: Józef Stromski (58' Maciej Kraiński / Konrad Graczyk) - Michał Maszota, Paweł Chełmikowski , Michał Freiberg 84', Dawid Kaleta (82' Aleksander Grzela) - Tomasz Czaplicki , Michał Janiak , Sebastian Karnat, Konrad Graczyk (as.) / Maciej Kraiński - Patryk Augustowski (68' Karol Szumotalski), Radosław Kupiec (84' Marcin Ankiewicz).
W 81. minucie M. Freiberg (Sztorm) nie wykorzystał rzutu karnego (bramkarz obronił).
Od 84. minuty Sztorm grał o jednego zawodnika mniej gdy M. Freiberg otrzymał czerwoną kartkę (dwie żółte).
Spotkanie odbyło się 6 dnia czerwca 2015 roku między miejscowym Sztormem a drużyną gości z Pszczółek. Nasza drużyna przystępowała do spotkania zdziesiątkowana po licznych kontuzjach oraz zawieszeniu niektórych zawodników, jednak wiedzieli że morale po wygranym ostatnim meczu ligowym w środę są bardzo dobre. Drużyna gości podchodziła do spotkania maksymalnie zmotywowana, gdyż igrają na granicy przepaści do spadku z ligi, gdyż w zależności od ilości drużyn spadających w IV lidze z naszej ligi spadają 4 bądź 5 zespołów, dlatego też goście byli mocno zmotywowani do wywiezienia z Mostów 3 punktów. Arbitrami tego spotkania byli Wojciechowski Grzegorz , Kos Damian oraz Glazik Mariusz.
Pierwsza połowa rozpoczęła się punktualnie o godzinie 17 w bardzo dużym upale i bardzo mocno świecącym słońcem. Drużyna gospodarzy od początku starała się narzucać swój styl gry oraz niepokoiła drużynę przyjezdnych dobrymi składnymi akcjami i tak w 23. minucie piłka zacząła krążyć wzdłuż pola karnego, począwszy od lewej strony pola karnego, aż do egzekutora, którym okazał się Tomasz Czaplicki, który strzelił nieczysto i ta odbiła się od zawodnika gości i wtoczyła się do bramki. Sztormowcy napierali jednak wynik nie uległ zmianie.
Druga połowa rozpoczęła się chwile po 18. Obie drużyny wyszły na boisko oraz ,,sędziowie’’ którym upał ewidentnie przysmażył głowy i wychodzili na drugą połowę jak ,,Ranczersi’’otumanieni oraz zamuleni. Druga część zaczęła się od licznych kontrowersyjnych sytuacji rozpatrywanych nieadekwatnie do zaistniałych okoliczności. W 47. minucie doszło do nieporozumienia w szykach obronnych Sztormu i goście trafili na 1:1. Idąc za ciosem zaczęli szturmować bramkę miejscowego Sztormu, jednak groźną kontrę wyprowadzili zawodnicy gospodarzy gdzie nasz zawodnik za długo zwlekał ze strzałem i został wyblokowany przez drużynę z Pszczółek. Jak mawia piłkarski klasyk "Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić" i tak stało się w 56. minucie kiedy to doszło do kolejnego nieporozumienia w szeregach obronnych. Kolejne bramki obnażyły wszystkie braki kadrowe dzisiejszego dnia oraz to że nie da się wygrać meczu grając tylko jedną połowę. Po bramce na 3:1 nasza drużyna nie wykorzystała rzutu karnego co w końcowym wyniku miało znaczenie gdyż Sztormowcy chwile po niewykorzystanym rzucie karnym grali już w "10" po drugiej żółtej kartce dla naszego kapitana Michała Freiberga. Nasza drużyna do końca starała się zdobyć drugą bramkę, dlatego też narażali się na kontry czego efektem były bramki na 4:1 i 5:1 pseudoarbiter główny doliczył 2 minuty i spotkanie zakończyło się powyższym wynikiem.
Jeżeli chodzi o naszą drużynę wykazała ona w drugiej połowie wolę walki, jednak prezenty gwiazdkowe były zbyt hojne dla drużyny przyjezdnych i nasza drużyna niestety nie potrafiła się podnieść. Odbudować morale i podchodzić do następnego meczu z podniesionymi głowami.
Goście pokazali dzisiejszego dnia że będą się liczyć w walce o utrzymanie w lidze i tanio skóry nie sprzedadzą. Jeżeli chodzi o całą trójkę sędziowską udowodnili że pasują do poziomu pseudo sędziów z naszej klasy rozgrywkowej, którzy zabierają się za ten ciężki chleb i mają w nosie przepisy piłkarskie oraz to jakie złe decyzje dla przebiegu meczów podejmują. Obydwaj sędziowie boczni katastrofalnie się spóźniali nie nadążali za akcją oraz nie byli przygotowani kondycyjnie na to spotkanie. Arbiter główny Wojciechowski Grzegorz nie potrafił podejmować rozsądnych decyzji, zawieszał się czasami jak "vista" czy też krzywdził obydwie drużyny strzelając kartkami na prawo i lewo, czy też źle interpretując sytuacje na boisku. Dla Pana Wojciechowskiego kariera sędziego powinna się zakończyć zważywszy na fakt, że na meczu był obserwator i mam nadzieje że żetelnie opisał tego sędziego. Całą winą za złe sędziowanie nie można jednak winić arbitra głównego gdyż Pan Glazik Mariusz zawalił mecz naszej drużynie bezsprzecznie spóźniając się i nie nadążając za akcją na 2:1 gdy na ewidentnym spalonych ukazywał się zawodnik, który brał udział w akcji z zespołu Pszczółek. Dla przykładu podam tłumaczenie sędziego bocznego, który twierdzi że pozycja spalona może być chwilowa i zawodnik wracając za linie piłki automatycznie już na nim nie jest w tej samej akcji. SKANDAL. Nie ma na naszej planecie ludzi nieomylnych poza saperami, jednak robić tyle błędów nie wypada na takim poziomie. Nie wiem czy wymienieni "pseudoarbitrzy" byli na tym samym kursie z panem Płukarzem, jednak jest to bardzo zastanawiające. Podsumowując sędziowanie dzisiejszego meczu powiem tak - Padaka i 9 metrów mułu.
Marcin